Rozmawiasz z ludźmi, wygłupiasz się wśród śmiechu i zabawy, gdy nagle zrywasz się ze swojego łóżka w ogromnym szoku. Zadajesz sobie pytanie: czy to był sen?
Nie. Byłem na tej imprezie naprawdę, ale co się wydarzyło od ostatniego zarejestrowanego świadomie momentu? Co robiłem? Czy zrobiłem coś głupiego, czego będę żałował?
To zjawisko nazywane “urwanym filmem”, którego doświadczałem w przeszłości bardzo często. Moja pierwsza libacja alkoholowa z takim efektem miała miejsce w wieku ok. 11 lat. W tamtym okresie zacząłem też palić nałogowo papierosy.
Uzależnienie nigdy nie wychodzi z człowieka, jednak człowiek może wyjść z uzależnienia.
W pewnym badaniu naukowym regularnie podawano szczurom kokainę, silnie uzależniający narkotyk. Szczury miały nieograniczony dostęp do tej substancji przez pociągnięcie wajchy, która znajdowała się w ich klatkach.
Następnie przeprowadzono kilkutygodniowy odwyk – wajcha przestała podawać substancję. Po jakimś czasie szczury wracały do normalnego funkcjonowania bez widocznych skutków ich wcześniejszego uzależnienia. Przez pierwsze tygodnie szczury próbowały uzyskać substancję, ale stosunkowo szybko uczyły się, że pociągnięcie wajchy już nie dostarcza substancji i od tej pory po prostu ją ignorowały.
Gdy szczury były w zupełnie nieoczekiwanych momentach rażone prądem – doświadczyły silnego stresu, natychmiast biegły do wajchy z nadzieją, że może tym razem uda się zdobyć upragnioną substancję i zniwelować ból. I robiły to nawet po kilku miesiącach od uwolnienia się od nałogu!
Doświadczam tego mechanizmu co jakiś czas, ale ostatnio odkryłem, jak mogę wykorzystać go na swoją korzyść. Od kilku dni przetwarzam wewnętrznie ważny temat związany z projektem dla fundacji. którą wspieram i moim pobytem na rajskiej wyspie po zambijskiej stronie rzeki Zambezi.
Przyczyną jest typowa ludzka sytuacja – istnieje jakiś niewyrażony konflikt i trudność drugiej osoby w wyrażeniu swoich emocji wprost. Smaku tej sytuacji dodaje fakt, że od tej osoby jest uzależnione, czy będę mógł zostać na wyspie czy nie.
Zauważyłem, że odkąd konflikt się nasilił, a atmosfera w powietrzu zgęstniała, czuję nieodpartą ochotę na zapalenie papierosa.
Mimo że nie palę już od bardzo długiego czasu, niemal każdego ranka budzę się z pragnieniem, żeby skręcić bibułkę z ulubionym tytoniem i poczuć to masochistyczne ukłucie w płucach podrażnionych ciężkim dymem.
Kiedyś moją naturalną reakcją na nieuświadomiony stres była ucieczka w używki czy objadanie.
Dzisiaj świadomie eliminuję z mojego otoczenia te strategie ucieczki, co pozwala mi z uważnością obserwować swoje cierpienie i emocjonalny głód. To wynik praktyki medytacji i świadomości tego, że wszystko, nawet najgorsze, prędzej czy później przeminie, a życie to nieustanny ruch i zmiana.
Zrozumiałem, że kiedy mam silną ochotę na papierosa czy słodycze, po prostu doświadczam stresu – coś mnie nieświadomie “poraziło prądem”, jak wspomnianego wcześniej szczura, a ja szukam ulgi dla swojego bólu.
Pozwolić sobie na czucie to jedno, ale wyjaśnić sobie i zrozumieć, co się dzieje, to zupełnie inna historia.
Dzięki rozwijaniu świadomości uczuć i potrzeb oraz nawykowi wyrobionemu dzięki regularnej praktyce dziennika empatycznego, po ostatniej rozmowie z wyżej wspomnianym człowiekiem potrafiłem zadać sobie kluczowe pytania:
Co właściwie czuję?
Czego potrzebuję?
Za czym tęskni moje serce?
Przecież ten ból to bardzo ważna informacja, że jakaś potrzeba nie jest zaspokojona. Skorzystałem z narzędzi Empatify, by dokładnie określić, jakie to uczucia oraz czego potrzebuję w danej chwili.
Zrozumiałem, co czuję – lęk, oraz że potrzebuję więcej uważności, jasności i kontaktu, a także po prostu empatycznego zrozumienia. Uff, ten krótki proces rozwiał większość chmur w mojej głowie.
Następnie wykorzystałem swoją sieć empatycznego wsparcia i odezwałem się do jednej członkini ze społeczności Empatify, żeby pomogła mi z potrzebą empatii.
Mimo że nie była dostępna, to udało mi się wyrazić swoje emocje w wiadomości głosowej, a sama świadomość, że trafi ona wprost do empatycznego, współczującego ucha, które dostarczy mi zrozumienie, była wystarczająca, by jeszcze bardziej mnie uspokoić.
Po kilku minutach świadomego oddychania później odzyskałem wewnętrzną równowagę i byłem gotowy do spotkań, jakie miałem zaplanowane w związku z pracą nad misją Empatify.
Przystąpiłem do nich z radością i spokojem, wiedząc, że zadbałem o swoje potrzeby w zdrowszy sposób niż powrót do starych nałogów.
Jeśli pragniesz doświadczyć daru empatycznego słuchania w swoim życiu i zacząć praktykować to, czego uczysz się na warsztatach i z książek, to serdecznie zapraszam Cię na cotygodniowe spotkania Treningu Empatycznego Słuchania dla społeczności Empatify.
Nie musisz brać aktywnego udziału ani włączać kamery – po prostu wpadnij i przekonaj się, czym jest współczucie w praktyce.




Dodaj komentarz