#

#97 Dwie pieczenie spalone na jednym ogniu

Gustaw Choroszyński Serce na dłoni
Eksploruje temat empatii, granic i wspierania w budowaniu harmonijnych relacji.

Miała odwiedzić mnie na wyspie, na której miałem być sam przez kilka dni. Wszystko zapowiadało cudowny czas tylko we dwoje, do momentu aż nie powiedziałem jej, że nie może przyjechać z powodu innej kobiety.

Jestem w bliskiej, ale już nie romantycznej relacji z M. — Afrykance, która onieśmiela swoją urodą. Gdy pojawiła się w moim życiu H., zrozumiałem, że M. w dalszym ciągu oczekuje ode mnie więcej niż kiedykolwiek zamierzałem jej dać. W teorii byliśmy nawet umówieni, że nasza relacja jest przyjacielska z „korzyściami”. Praktyka pokazuje, że teoria nie zawsze pokrywa się z rzeczywistością.

Wtedy dotarło do mnie, że nie wziąłem pod uwagę czegoś fundamentalnego. Każdy człowiek ma w sobie dwie części — racjonalną, która rozumie, zgadza się na umowy i opiera się na logice. Oraz drugą, która nie ma za wiele wspólnego z tą poprzednią, kieruje wszystkimi decyzjami, jest spontaniczna i dużo bardziej nieprzewidywalna — to część emocjonalna.

Mimo ustaleń z M. na temat statusu naszej relacji, okazało się, że informacja, że jestem zakochany w innej kobiecie, była trudniejsza do przyjęcia niż zakładałem. Racjonalnie wszystko się zgadzało, jednak emocje potrzebują swojej przestrzeni do bycia wyrażonymi i usłyszanymi. Szczególnie jeśli kryją się za nimi nie wyrażone oczekiwania.

Niestety nie zdążyłem dać przestrzeni na wyrażenie tego, co żywe w M. przed planowanym przyjazdem H. na wyspę. Czułem narastające napięcie wewnątrz mnie. To był lęk. Bałem się, że rozgrzebany emocjonalnie temat w plemiennej, afrykańskiej dziewczynie może być niebezpieczny dla obecności H. na wyspie. Przyznam, że bałem się również o siebie. Wiem też, że lęk jest słabym przewodnikiem, ale jak to mawiają nasi — mądry Polak po szkodzie.

Uznałem więc, że odwołam całą akcję i dam sobie czas na wzajemne usłyszenie i połączenie w bólu z M., żeby wspólnie pożegnać pewne nadzieje i marzenia, które mieliśmy w związku z naszą relacją. A także, że oswoję ją z wizją o mnie i H.

Nie wiedziałem, że ta decyzja niemalże zaważy nad zniszczeniem obu relacji.

Zupełnie nie wziąłem pod uwagę, że moja relacja z H. jest świeża i nie mamy jeszcze zbudowanego fundamentu ze wspólnych doświadczeń, który pozwoliłby na bezwarunkowe zaufanie względem siebie. Gdy szumi w głowie od miłosnego pijaństwa, można się pomylić.

H. odebrała moją wiadomość o zmianach planów jako coś zupełnie sprzecznego z moimi intencjami. Witamy w międzykulturowym konflikcie — cyklonie, w którego oku stoję ja.

Z jej perspektywy ja chcę zachować dwie kobiety w swoim życiu i mieć opcję awaryjną — plan B na wypadek, gdyby nam się nie udało. Podzieliła się ze mną swoją wartościującą myślą, że ja bardziej przejmuję się emocjami innej kobiety.

Z mojej perspektywy chciałem oddać należyty czas kobiecie, z którą byłem w relacji przed H. Byłem gotowy zaktualizować ją lub zakończyć w duchu porozumienia, szacunku i wzajemnego zrozumienia. Po mojemu, w moim stylu, nawet jeżeli nie będę w tym zrozumiany i przyjęty.

To są moje wartości, które chcę wnosić w życie — pokój i harmonię, równoważność potrzeb jako ludzkich istot. Nikt nie jest ważniejszy, ani mniej ważny. Jednak kiedy życie zdaje się zmuszać mnie do wyboru, nauczyłem się, że zdradzanie siebie to najgorsza z opcji.

Mimo bólu, który słyszałem teraz również od H., nie zamierzałem odpuszczać. Jakże bolesne było dla mnie, że dzielił nas dystans prawie dwóch tysięcy kilometrów i nie wierzyłem, żeby możliwe było odkręcenie tego przez telefon, na dodatek w nie swoim ojczystym języku.

Od tej pory emocje H. wyszły na prowadzenie i przejęły całą scenę. Wiedziałem, że nie słyszy i nie widzi mnie i wyzwania, z jakim ja się mierzę z M., a jednocześnie sama stała się kolejnym wyzwaniem do zaopiekowania. Na szczęście wybieram zaufanie ponad lęk. Akceptację ponad kontrolę i próby zmieniania kogokolwiek. Włączyłem w sobie ciekawość i powierzyłem siebie życiu.

Nie wiem, co się wydarzy, nie wiem, do czego to doprowadzi, jestem gotowy stracić wszystko, ale nie poddam się bez walki. Lubię ten stan, gdy podjąłem decyzję i nie muszę się zastanawiać, czy opłaca się w coś inwestować moja energię. Jeżeli w życiu warto o coś walczyć, to właśnie o to, co dzieje się między mną a H. Miłość.

Łatwo byłoby mi się wycofać, zabezpieczyć swój wizerunek niewzruszonego. Jednak skoro decyzja została podjęta, mój wizerunek również jest na szali i jestem gotowy go stracić. Przyznać, że kocham i jednocześnie nie zamierzam rezygnować z siebie. To był test, bo ile jest warta miłość, która nie jest w stanie wytrzymać konfliktu?

Dzisiaj piszę ten tekst z kawą, którą przyniosła mi do łóżka H. Ostatnie dwa dni rozmawialiśmy głęboko o swoich lękach i intencjach. Co to dokładnie oznacza? Jeszcze nie wiem, bo nie skończyliśmy naszej rozmowy. To, co do tej pory zrobiliśmy, to odbudowaliśmy połączenie. To, co zostało, to już zabawa — rozmowa o uczuciach i potrzebach oraz strategiach, które będą działały dla obu stron.

Główny wniosek, jaki wyciągam z tego doświadczenia, to, że za każdym razem kiedy kieruję się lękiem, a nie miłością i zaufaniem, pojawiają się kłopoty. Moje rozmowy na szybko przed przyjazdem H. i próby kontrolowania sytuacji sprawiły, że wszyscy byli niezadowoleni. Chcę pracować nad zaufaniem do siebie i z odwagą stawać w swojej prawdzie, a nie kontrolować, jak na to reagują inni.

Drugi wniosek to, że rozmowy o uczuciach i potrzebach nie działają. Nie działają, gdy nie ma połączenia. Moje ponowne połączenie z H. nastąpiło, ponieważ ja nie straciłem wiary w nas. Nie przyjąłem narracji H., że zrobiłem coś złego. Za to z pełnym współczucia zrozumieniem pozwoliłem sobie na dyskomfort nie wiedzy. Nie miałem pojęcia, jak to się ułoży, ale wiedziałem, że rozwiązanie przyjdzie, gdy nie będę próbował niczego kontrolować.

W końcu się spotkaliśmy. Spontaniczne zdarzenie w trakcie spotkania pozwoliło mi zrozumieć jej perspektywę, jej ból, jej głęboki lęk i zarezonować z nią. A gdy już ustanowiliśmy ponownie połączenie, teraz pozostało przekopać się przez zanieczyszczenia umysłu i dokopać się do skarbu, do potrzeb i wspólnego planu dalszej gry.

Życie ma to do siebie, że nieustannie sprawdza nasze przekonania i wartości. Czasem wydaje nam się, że mamy wszystko pod kontrolą, a potem jedna decyzja, jeden telefon, jedna wiadomość i nagle stoimy w centrum burzy, gdzie każdy wiatr dmie w inną stronę. A my, jak żeglarze, musimy nauczyć się żeglować nie przeciwko wichrom, ale z nimi — wykorzystując ich siłę do dotarcia tam, gdzie naprawdę chcemy być.

Prawdziwe połączenie między ludźmi rodzi się nie wtedy, gdy wszystko jest łatwe, ale gdy jesteśmy gotowi stanąć w prawdzie — nawet jeśli ta prawda boli, nawet jeśli nie wiemy, dokąd nas zaprowadzi. Może właśnie w tej niepewności, w tym braku kontroli, kryje się największa siła miłości?

Dziennik empatyczny

I. SYTUACJA

OBSERWACJA

Spotkaliśmy się z moim kolegą. H. miała super rozmowę z nim, śmiała się z jego żartów przez około 30 minut. Ja siedziałem obok i słuchałem ich rozmowy.

INTERPRETACJA/OSĄD

Pomyślałem, że nie jestem tak fajny jak mój kolega, że H. więcej się z nim śmieje niż ze mną, że może wolałaby być z kimś takim jak on.

II. UCZUCIA

UCZUCIA

  • zazdrość (o uwagę H. i jej śmiech)
  • niepewność (co do swojej wartości)
  • zaniepokojenie (że mogę ją stracić)
  • wstyd (że mam takie myśli)
  • zrozumienie (jak to jest mieć wartościujące myśli)

 

UCZUCIA RZEKOME

Poczucie bycia mniej wartym od kolegi (myśl porównująca mnie z nim, zamiast przyjęcia odpowiedzialności za własne doświadczenie zazdrości)

III. POTRZEBY

POTRZEBY NIEZASPOKOJONE

  • bezpieczeństwa emocjonalnego (lęk o stabilność relacji)
  • bycia widzianym (chęć uwagi H.)
  • pewności (co do mojej wartości w jej oczach)
  • kontaktu z własną wartością (porównywanie się z kolegą

 

POTRZEBY ZASPOKOJONE

  • świadomości (zrozumiałem mechanizm wartościujących myśli)
  • empatii (mogłem poczuć, jak H. mogła odbierać moje działania)
  • połączenia (przez wspólne doświadczenie zazdrości)
  • zaufania do siebie (przypomniałem sobie, że potrafię być sam)
  • akceptacji niezaspokojonych potrzeb (mogę wszystko stracić i będę w porządku)

IV. DZIAŁANIE / WDZIĘCZNOŚĆ

PROŚBA

Porozmawiam z H. o wszystkich wątpliwościach z naszych wiadomości tekstowych, zdanie po zdanie, żeby nic nie zostało nieporozumieniem i żeby mogła poczuć się bezpieczna co do moich intencji.

GRANICA

Będę pamiętać, że mogę być sam i że jeżeli moje potrzeby i wybory nie odpowiadają komuś, to możemy się rozejść bez szukania winnych tego, że się różnimy.

WDZIĘCZNOŚĆ

Jestem wdzięczny za tę scenę z moim kolegą – pokazała mi, jak to jest mieć wartościujące myśli i pozwoliła mi ze współczuciem zrozumieć perspektywę H., która mogła czuć podobnie wobec mojej relacji z M.

CYTAT TYGODNIA

“Poza pojęciami czynienia tego, co właściwe i niewłaściwe, istnieje przestrzeń. Tam się spotkamy.”

Rumi
Gustaw Choroszyński

Jestem autorem narzędzi do rozwoju samoświadomości emocjonalnej i trenerem komunikacji empatycznej. W 2019 roku powołałem do życia Empatify, aby jednoczyć wszystkich wrażliwych i pokazywać, że empatia to siła zdolna zmienić świat w bardziej pokojowe miejsce.
Eksploruję tematy związane z empatią, wyznaczaniem granic i budowaniem harmonijnych relacji międzyludzkich. Piszę z serca dla wszystkich, którzy czują głęboko lub pragną rozwijać swoją wrażliwość.

Udostępnij

Inspiracja była dla Ciebie wartościowa?
Podziel się nią z innymi!

Na facebooku Przez email Skopiuj link ✅ Skopiowano!

Dodaj komentarz

Produkty Empatify