Spędzałem czas pełen miłosnych uniesień, gdy nagle moja partnerka stwierdziła „odchodzę” (ang. I’m leaving you).
Mój lękowy styl przywiązania takie dwuznaczności od razu klasyfikuje jako informację negatywną — odchodzę na zawsze, porzucam Cię. Potrzebowałem kilkunastu mrugnięć oczami, by wreszcie do mnie dotarło, że to, co ona do mnie mówi, oznacza zwykłe pożegnanie, bo znalazła podwózkę do domu.
Mam wkodowany lęk przed odrzuceniem, który w pierwszej kolejności interpretuje zdarzenia w relacjach jako negatywne, by przygotować mnie na “nieuchronny” ból. Świadomość tego mechanizmu zachodzącego w mojej głowie pomaga mi powstrzymywać się od nadmiernych reakcji i nawykowych odpowiedzi, które umniejszają piękno doświadczania życia.
Mój mózg produkuje czarny scenariusz jako formę domyślną, a dopiero po chwili moja bardziej świadoma część podsuwa bardziej racjonalną alternatywę, która nie wyklucza mnie z relacyjnego „równania”.
Mój lęk łączy się z wyuczoną bezradnością. Gdy słyszę taki komunikat „odchodzę” i interpretuje go jako porzucenie, zamraża mnie. Czuję spięcie wszystkich mięśni i trudność w złapaniu oddechu. To trwa ułamek sekundy, jednak gdy tego doświadczam, czas zwalnia i rozciąga się w nieskończoność.
To boli. Ale ból jest dobry. Miłość i ból to nierozerwalna para. W obojętności nie ma ani bólu, ani miłości. Ból już nie jest taki straszny, gdy nauczyłem się go czytać — czuć. Już się go nie boję tak bardzo, jak bałem się, gdy byłem dzieckiem.
Ból jest wpisany w każdy proces rodzenia się czegoś nowego — czy to noworodka, czy nowej wersji nas samych. To mądrość, która mówi językiem bez słów. To rozstaj dróg, w którym mam wybór, gdzie pójdę. Czy w cierpienie i mentalne opowieści na temat mnie oraz mojego bólu, czy w życie z pełną akceptacją, że ból jest nieuniknioną częścią życia — oznaką, że żyjemy naprawdę.
W świecie nieskończonych treści w social media, dostępności używek w każdym sklepie i recept przez internet, uciekanie od bólu jest po prostu łatwe.
Nasze trudne uczucia to nic innego jak skryty ból, który puka do drzwi naszej świadomości, niczym listonosz z ważną wiadomością. Ta wiadomość zawsze informuje o naszych potrzebach — o tym, czego pragniemy lub za czym tęsknimy. Ból nigdy nie znika w wyniku odwrócenia uwagi, wręcz przeciwnie! Narasta jak kolejne warstwy ulotek i awizo w skrzynce na listy.
Ale może się stać naszą mądrością, gdy mu się przyjrzymy i poznamy jego naturę. Miłość i ból nie istnieją rozłącznie — to dwie strony tej samej monety.
Następnym razem, gdy poczujesz „zamrożenie” w reakcji na czyjeś słowa, zamiast walczyć z tym stanem — nazwij go: „Aha, to mój system alarmowy się włączył”.
Zadaj sobie pytanie: „Jakie inne znaczenie mogłyby mieć te słowa?” Często nasza pierwsza, lękowa interpretacja nie jest jedyną możliwą.
Wpadnij na Treningi Empatycznego Słuchania i Empatycznego Wyrażania Granic w społeczności Empatify, żeby w bezpiecznych warunkach poodkrywać siebie — swoje uczucia oraz potrzeby.




Dziękuję
Dziękuję za te dwie strony tego samego medalu – coraz bardziej przekonuję się, że taka jest natura ISTNIENIA = życie + śmierć